Po dwóch miesiącach nieupdatowania - powracająca M wie doskonale, że wraca wyłącznie do siebie. Dziś w godzinie południowej, bez szansy na lunch czy spacer od wielu tygodni, stukając zimnymi paluchami w klawiaturę (w nowym biurze w środku skandynawskiego lutego chodzi klimatyzacja jak w hotelu w Bangkoku w środku lata) - dostałam wiadomość od M, który, sądząc po treści - znajdował się w podobnym stanie służbowej histerii. I po co?
Od dwóch miesięcy ani słowa na blogu. Może z dwa fajne zdjęcia. Masa nieodpowiedzianych mejli. Ciało całkowicie zesztywniałe, przyzwyczajone od trzech lat do dwóch godzin jogi tygodniowo drętwieje w pozycji wojownika. Wracam dla siebie, do siebie. Może nie na wieś na tydzień, ale na godzinę dziennie jak najbardziej.
tisdag 10 februari 2009
Prenumerera på:
Kommentarer till inlägget (Atom)
1 kommentar:
i bardzo mnie to cieszy moja droga m. i moze i mnie zmobilizuje do powrotu.
Skicka en kommentar