Od jutra nasza córeczka będzie oficjalnie donoszonym dzieckiem. Zaczynamy 38 tydzień ciąży! Od jutra może urodzić się w każdej chwili, choć według wizji zdesperowanej matki za miesiąc będziemy leżeć w szpitalu z przedramieniem podłączonym do kroplówki, z niecierpliwością wyczekując rozrywającego plecy bólu.
Dziś w nocy śniło mi się, że ją urodziłam, naszą idealną, malutką córkę. Leżała na przewijaku wymachując nóżkami i była fantastycznie normalnym, słodkim niemowlakiem. Ubrałam ją w pomarańczowe spodenki i koszulkę z napisem "Welcome to the World" i położyłam sobie na ramieniu, ciesząc się jej ciepłem i ciężarem. Po kilku chwilach dziewczynka zaczęła się energicznie ruszać i kiedy wzięłam ją na ręce, okazała się ubranym w pomarańczowe spodenki czarnym, tłustym szczeniakiem. Wierzgała i usiłowała się wyrwać z moich rąk, gubiąc czapkę w gąsienice. W końcu uciekła a ja goniłam ją po niekończących się schodach. W końcu udało mi się ja złapać, była miękka, gruba i pachniała jak pies.
Podejrzewam, że sen ma związek z faktem, że za każdym razem, gdy widzimy na ulicy szczeniaka, Linus i ja wołamy: Oh, look! A puuuuuppy! Z podobnym entuzjazmem nie zareagowaliśmy jeszcze na żadne obce niemowlę...
fredag 12 juni 2009
Prenumerera på:
Kommentarer till inlägget (Atom)
Inga kommentarer:
Skicka en kommentar