Letnie owocowe obżeranie się nie ma miejsca w Szwecji. Przez całe lato snuję się po warzywniakach w poszukiwaniu tanich czereśni (na razie 10 sek za 10 deko!), śliwek, arbuzów, których podjadanie aż do bólu brzucha ma dla mnie smak lata.
Rekompensatą są truskawki. Svenska jordgubbar, produkt niezachodzącego w tej chwili na północy Szwecji słońca, które wyzwala w nich słodycz i zapach marzeń o truskawce, i zimnych nocy, które sprawiają, że truskawki są jędrne i zatrzymują cukier w sobie. Kupuje się je w półkilogramowych tekturowych koszykach, na których jest napisane najważniejsze: svenska jordgubbar, szwedzkie ziemne ludki. Serio. Pół kilograma tej słodyczy dziennie wystarcza. Nawet podzielone na dwoje. Są tak dobre, że mam ochotę zjadać je z szypułkami, bez mycia, z piachem spod Umeå w zębach.
tisdag 17 juni 2008
Prenumerera på:
Kommentarer till inlägget (Atom)
2 kommentarer:
Recently I've been intensively in contact with the Polish language, however, not so much yet that I can read and understand entire texts...
yeah, but svenska jordgubbar you get, dont you? 19 kr in konsum! yum!
Skicka en kommentar