To nie ja jestem ulubioną bloggerką Królestwa Szwecji. Jedną nią siedemnastoletnia panna, rozpuszczona Blondinbella, autorka największego (czyli najbardziej poczytnego) bloga w języku szwedzkim. Blondinbella ma 17 lat, chodzi do liceum i mieszka ze swoim chłopakiem, który na fali popularności bloga swojej dziewczyny również próbuje pisać. Blondinbella w chwilach wolnych od nauki zajmuje się prowadzeniem kilku firm, piciem latte w okolich raju dla podobnych sobie blondinszwedek, czyli Stureplan (piaskownicy sztokholmczyków z dochodem wyższym niż premier rządu), kupowaniem torebek Mulberry i blogowaniem.
W tym tygodniu Blondinbella poczuła się wypalona. Uznała, że matma ważniejsza niż występy w norweskiej telewizji, ważniejsza nawet niż pisanie o zakupionych przed momentem kosmetycznych drobiazgach za 2000 sek. Blodinbella nie będzie już pisać bloga, musi dojść do siebie, za dużo treningów, za dużo spazabiegów na twarz i dekolt, za dużo.
Popołudniówki się zagotowały, blodnynka nie będzie pisać. Ja próbuję sobie przypomnieć, czy mając 17 lat wiedziałam, co to jest Mulberry i jeździłam na shoping spree do Londynu ze swoim chłopakiem. Pamiętam kino Polonia w Bydgoszczy, mascarę Maybelline, z chłopakiem spotykałam się pod czujnym okiem ojca, który w długich chwilach ciszy w moim pokoju napuszczał na nas psa. Biedna Blodinbella.
onsdag 15 oktober 2008
Prenumerera på:
Kommentarer till inlägget (Atom)
1 kommentar:
jestem tu, czytam!
Skicka en kommentar