lördag 8 december 2007

The naked nation, the dressed nation

Femonem szwedzkiego stosunku do bliskości, nagości i dystansu fizycznego między ludźmi w Szwecji zastanawia i śmieszy mnie od dawna. Zwłaszcza dwa jego konteksty. W książce na temat Szwecji, którą pięć lat temu, przed moim pierwszym przyjazdem tutaj dostałam w "pakiecie startowym" od uczelni, było napisane między innymi, że jedynie imigranci wsiadając do autobusu czy metra zajmują miejsca obok innych pasażerów, gdy mają możliwość siedzenia osobno. W związku z tym jeśli chcemy uniknąć grymasu zmieszania na twarzy współpodróżnika, należy usiąść tak, aby uniknąć kontaktu fizycznego (wstrętnych stykających się na siedzeniach bioder, łokci i ramion!), a najchętniej również wzrokowego. OK, nie ma problemu. Co prawda osobie urodzonej i wychowanej poza Szwecją więcej wysiłku sprawia analiza powyższych kryteriów i właściwy dobór miejsca w środkach transportu, niż siedzenie obok obcej osoby i ryzykowanie dotknięcia łokciem, ale myślę, że przyswoiłam sobie umiejętność skanowania wzrokiem autobusów i wyboru miejsca dość szybko.

W związku z tym totalne zamieszanie w moim adaptującym się do szwedzkości umyśle imigranta wywołał widok przebieralni na siłowni. Babskiej tylko przebieralni, thank God. W związku z tym, że dla Szwedów nie ma nic bardziej naturalnego niż nagie ciało, nagie ciała wypełniają szatnię w godzinach szczytu tworząc jeden wielki amalgamat cycków i ud. W związku z tym, że jest ich tam tak wiele, rozbieram się więc bez skrępowania, wierząc, że dodatkowa para cycków i ud nie sprawi już wielkiej różnicy. I nie sprawia.

I ostatnie, najważniejsze: autobusowe zasady nie mają zastosowania w saunie. Jest ciemnawo, 90 stopni ciepłą, Szwedki w niesamowitych ilościach, zgodnie z jakimiś nowymi, pokręconymi normami społecznymi siedzą nagie na półkach. Łokcie i uda dotykają się w sposób nieunikniony. Poźniej, wysuszone i rozczerwienione, wsiadają do metra i szukają miejsca jak najdalej od innych podróżujących. Nie mają pojęcia, że niedaleko siedzę ja, podśmiewając się cicho, bo przed chwilą siedziałyśmy obok siebie w saunie, niemal pośladek w pośladek. Hihi!

***

One of the first thing that one learns upon the arrival to Sweden is a series of social rules concerning using the public transport and how safely and "Swedishly" take your seat and survive the journey. You can namely recognize an immigrant if a person sit next to you while there is a wide selection of seats that do not put you two at risk of the unwanted contact of your elbows or, God forbid, thighs. Preferably, avoid eye contact as well. For me, born and raised outside Sweden, it used to cause more effort to scan the bus is search for places free of unwated contact, rather than to stand somebody's closeness. Right now I have mastered the art of avoiding the disgusting elbows of fellow travellers, although the issue is still hilarious and always will.

Especially in the context of what actually happens in the gym changing romms. The ones I go to are only for the ladies, thank God. The boobs and thigs create a huge chaotic blend and only because of that I have no problems undressing completely myself. The whole thing gets funny in the sauna where everyone goes after the workout. Dim lights, plus 90 degrees Celcius and the inevitable closness of boobies and butts does not matter anymore. As if there naked and dress Swedes were two different nations. The best part is seeing the red faced warm ladies getting on the tube later on, on their way home. They get on and carefully scan the wagon looking for a good, contact free place. I am sitting opposite smiling at the thought that 20 minutes earlier we sat in the sauna butt to butt. Hihi!

1 kommentar:

Ulli sa...

Very interesting considerations! Since I live in Sweden many years I of course have noticed both phenomena but never thought of juxtaposing them in this way. Cool.