måndag 31 mars 2008

The perspectives

Dokładnie tak, jak napisał Polityczny T tutaj nastąpiło spotkanie na szczycie między M a T. Przy pilsnerach ze strony T i caipirinhach dla M, dyskutowaliśmy w Niedzielę Wielkanocną na tematy takie jak: feng shui, miłość i umiarkowanie, którego uczymy się oboje od jakiegoś czasu (szeroko pojęte, dobre umiarkowanie w używaniu rzeczy, które do niedawna były super, a teraz zostały zastąpione przez wieczory na kanapie, z książką i stopami dotykającymi kogoś miłego, również siedzącego na tej kanapie).

Rozmawialiśmy również o perspektywach, z których spoglądamy na świat, i które mają odzwierciedlenie w naszych blogach. Różnice oczywiste dla czytelników. Tomasz wymyślił jakiś czas temu słówko "mikroświat" dla tego, na czym lubię się koncentrować, ja podziwiam jego ciągłą chęć komentowania wydarzeń politycznych i społecznych. Próbowaliśmy się przekonać, że to właśnie ta druga perspektywa jest fajniejsza, ciekawsza. Po chwili przemyślenia wniosek jest oczywiście jeden: zarówno komentowane przez T dzienniki, jak i moje popołudnie spędzone na podwórku przy czyszczeniu roweru na wiosnę (temat jak marzenie dla M in Stockholm) są jednakowo bez znaczenia. Mimo to lubimy o tym pisać.

Czasem global spotyka mikroświat: moje wspomnienie uśmiechu mnicha tybetańskiego, który leciał obok mnie z Hamburga do Sztokholmu ubiegłej jesieni, tak spokojny podczas jakże denerwujących dwóch godzin lotu - i zdjęcia z Tybetu, które codziennie biją mnie po oczach.

Nie będę oglądać Olimpiady, bo nie interesuje mnie sport. Nie obejrzę otwarcia ani zamknięcia. Patrzę na metki ciuchów, naklejki na gadżetach w sklepach. Odkładam te z "Made in China". Tyle.

***
Exactly as Political Tomasz mentioned here, M and T met during the Easter Sunday and discussed such topics as feng shui, love and moderation (understood as replacing things we used to consider exciting by lazy evenings with a book on the sofas, with our feet touching someone nice nearby).

We also discussed the differeces in our perspectives, which are obviously reflected in our blogs. It was T who came up with the word "microworld", describing what I like to concentrate on, while I admire his engagement in the political and social issues. We tried to convince each other that the other's perspective is the cooler, more exciting. My conclusion, after a moment's reflection is as follows: both yesterday's news and my afternoon in the yard, preparing my bike for the season (a topic potentially exciting for M in Stockholm) do not matter at all. But we like to write about them anyway.

Sometimes the global meets the microworld, though. I remember when this monk smiled at me calmly during a particularly annoying flight from Hamburg to Stockholm last fall. I think of him when bloody pictures from Tibet hit my eyes from the morning papers.

I am not going to watch the Olympics, because I am not interested in sport. I am not going to watch the opening or closing. I pick a t-shirt or a gadget in a store and put in back when I see "Made in China". That's all.

Inga kommentarer: