tisdag 10 februari 2009

Pisarka, która niewiele rozumie

Z kilku powodów czytam znowu "Polkę" Gretkowskiej. Wnioski? Nie, jednak nie jest to fajna książka.

Nie mam na myśli jej stosunku do ciąży, który akurat jest jak najbardziej w porządku, bez ginekologicznych detali, bez uniesienia błogosławieństwem i rolą Pramatki, reinkarnowanej w jej ciele, albo, co gorsza, noszącej "dzidziusia pod serduszkiem". Umiarkowanie antropologiczne spojrzenie na ten stan jest mi bliskie. Ale ta Szwecja z jej opisów - strasznie daleka.

Gretkowska nigdy nie pokochała Skandynawii, co przebija z każdej linijki na jej temat napisanej. Nie rozumie Szwedów, krajobraz jej nie koi, tylko nudzi, meble z Ikei śmierdzą. Nigdy nie nauczyła się szwedzkiego, co dziwi, skoro język jest kluczem do zrozumienia rzeczywistości, na którą się zdecydowała. Robi błędy gramatyczne, pisze po szwedzku niepoprawnie, bez serca, bez chęci, by było prawidłowo (w końcu po polsku nie robi błędów ortograficznych!) i miało sens. Jej ginekolog ma na imię Brigitta? Nie sądzę. Szwedki mają na imię Birgitta i nie wydaje mi się, by ta, którą spotkała Gretkowska była wyjątkiem.

Gubi sens świętych dla Szwedów długich i krótkich samogłosek (wg Gretkowskiej sällskapsjuk-osoba nie mająca ochoty na kontakty towarzyskie, normalna w końcu sprawa - to salskapsjuk - nie dość, że napisane z błędem - halo, wydawco! - to jeszcze zupełnie niepojęte zjawisko).

Jej lądowania na sztokholmskim lotnisku są przykrymi uderzeniami o twardą ziemię, daleko jej do zachwytu Olgi Tokarczuk nad piękną podłogą terminalu i mojego - nad jego przestrzenią i spokojem.

A ja lubię lądować w Szwecji. I dlatego się nieco na Gretkowską obrażam. Że nie wystarczyło jej chęci, by te twarde uderzenie kół samolotu o granitowy kontynent polubić.

1 kommentar:

Mikaton sa...

no to sie przejechalas po M.G. mam nadzieje, ze wpis nie trafi do zainteresowanej, bo z pewnoscia z polskiej zimowej depresji nie pomoze sie dzwignac:)