torsdag 19 juni 2008

Szaleństwo Midsommar


Jutro Midsommarafton. Mid-sommar: jakby była połowa, a nie początek lata. Szwedzi są dumni ze swoich pogańskich tradycji. Z tego, że Boże Narodzenie nazywa się Jul i jest świętem światła, które ginie w ciemności skandynawskiej nocy i właśnie tego dnia jego cykl się odwraca a ludzie nabierają nadziei na jasność.

Ale nie o tym miało być. W Midsommar słońce nad Półwyspem stoi wysoko. Szwedzi - dumni poganie czczą je - wlewając w siebie morze wódki pod śledzia i młode ziemniaki z koprem. Sztokholm jest nieczynny do niedzielnego odwołania, miasto pustoszeje a ja przypominam sobie, gdy niedoświadczeni i głodni biegaliśmy po mieście z D i L, modląc się pod zamkniętymi drzwiami wszystkich sushibarów w mieście.

Co się zdarzyło w Dolinie Muminków w Midsommar? Wybuch wulkanu spowodował straszną powódź, która wygoniła rodzinę z niebieskiego domu i zmusiła ich do zamieszkania w unoszącym się na wodzie teatrze. Nie dajcie się zniechęcić okropnej japońskiej adaptacji. Tove Jansson była mądrą babą, jej wyobraźnia powołała do życia świat tylko pozornie błogi i bezpieczny. Oprócz wybuchających wulkanów i majaczących nad górami komet postaciom w Dolinie grozi to co nam, z obsesyjnym sprzątaniem, samotnym zbieraniem okazów do zielnika i zmarzniętą pod niektórymi postaciami ziemią. Niewidoczne dziecko, które staje się widzialne dzieki własnej złości, mama Muminka, która poznaje swojego synka przemienionego magią czarnego kapelusza i Wuj Truj, przekonany, że wszyscy świetnie się bawią, jak on idzie spać - są tutaj, we mnie. Nie mogą zasnąć, tęsknią za przyjaciółmi, piszą pamiętniki.


Inga kommentarer: